W 60. rocznicę pacyfikacji Trzonowa

Przebaczamy sprawcom, ale zapomnieć nam o tym nie wolno

Te słowa wypowiedziane przez przewodniczącego Rady Powiatu Zygmunta Daszkiewicza mogą być mottem uroczystości jaka odbyła się 12 grudnia w Książu Małym, w 60. rocznicę pacyfikacji pobliskiego Trzonowa, w czasie której Niemcy zamordowali 49 osób.

Najmłodsza miała 9 miesięcy, najstarsza 90 lat. Najwięcej, 7 osób, zginęło z rodziny Dziurów, z której ocalały dwie siostry – szesnastoletnia Zofia, obecnie nosząca nazwisko Bochen, której niemiecki żołnierz nie zastrzeli z litości, gdyż w podobnym wieku miał córkę i siedmioletnia Wiesława, obecnie nosząca nazwisko Majerczyk. Po Mszy św. odprawionej przez ks. Jana Rudeckiego uczestnicy uroczystości, w tym 11 pocztów sztandarowych, przy dźwiękach orkiestry „Echo” z Książa, przeszli na cmentarz. Prowadzący imprezę Stanisław Piwowarski z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa poprosił: ocalałą w czasie pacyfikacji Zofię Bochen, żołnierza AK Wiktora Madejskiego i wójta Marka Szopę o odsłonięcie pomnika upamiętniającego śmierć 49 osób, a ks. Rudeckiego o poświęcenie pomnika.

Nazwiska wszystkich pomordowanych, umieszczone na pomniku, przypomniał Stanisław Czarnecki. Były wiązanki kwiatów od młodzieży, kombatantów i władz gminy. Na dalszą część uroczystości poproszono wszystkich do Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II.

Dyr. Anna Mrugała-Tomsia witała kombatantów i gości, wśród których m.in.byli: Kazimierz Stawiarski z Krakowa, Wiktor Madejski, Józef Żelaśkiewicz, przewodniczący RP Zygmunt Daszkiewicz, ks. Jan Rudecki, wójt Marek Szopa.

Przeczytała także list od mjr. Józefa Brodowicza, w którym przypomniał on dramat mieszkańców Trzonowa i dziękował władzom gminy za opiekę nad pomnikiem walki i męczeństwa.
Pamięć o poległych musi trwać, niczym napis wyryty w granicie – napisał m.in. mjr Brodowicz.
Józef Żelaśkiewicz w sposób bardzo zwięzły przypomniał historię walk z Niemcami i tragedię mieszkańców Trzonowa. Apelował aby nigdy nie zapomnieć bohaterów tej ziemi.
Olbrzymie wrażenie na wszystkich zrobiła modlitwa partyzancka, którą zaśpiewała Otylia Madejska.
O Boże, skrusz ten miecz, co siekał nasz kraj.
Do wolnej Polski nam powrócić daj.

Gdy zabrzmiały te słowa cała sala powstała i dołączyła do śpiewu.
W części artystycznej zaprezentowała się miejscowa młodzież. Najmłodsi śpiewali pieśni partyzanckie i patriotyczne, kończąc swój występ „Rotą” zaśpiewaną ze wszystkimi zebranymi.

Kazimierz Olchawa

źródło: http://miechow.info/gazeta?id=1025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz